niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział Specjalny: Kiedy zaczęło być naprawdę zimno... (Listopad) ~Laura~


23 października:
Ostatnie wydarzenia były... interesujące. Na przykład to:
-Ciocia z wujkiem wcale nie dzwonili do Sami.
Ja zostanę ciocią!
-A Sam i Nita zgubiły się w lesie.
Jednak chciałabym podkreślić, że między mną a Kasem jest coraz lepiej. I gdybym wczoraj nie słyszała tego na własne uszy, w życiu bym nie uwierzyła- on grał na gitarze romantyczną piosenkę! Nie tak, że zaprosił mnie gdzieś i zrobił niespodziankę. Byłam u niego, wyszłam na chwilę z jego pokoju po jedzenie, a gdy wróciłam z kuchni z przekąskami, udało mi się to podsłuchać! Oczywiście zaprzeczył, a mi nie chciało się z nim sprzeczać, więc dałam sobie z tym spokój i zaczęliśmy oglądać jakiś idiotyczny horror. Ja jednak wiem swoje.
24 października:
Wyczytałam gdzieś, że pewien król prowadził dziennik. Poczułam się zaszczycona, że robię to samo, co znany władca. Jednak dowiedziałam się, że w dni, kiedy nic się nie działo, pisał pod datą po prostu "nic". Oczywiście jestem oryginalna i postanowiłam, że będę robiła coś bardziej twórczego- umieszczała lubiany przeze mnie cytat. Więc proszę, bym go nie zapomniała:
"Życie jest jak pudełko czekoladek- nigdy nie wiesz, co ci się trafi" ~Winston Groom
25 października:
"To, że milczę nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia" ~Jonathan Carroll
26 października:
"Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja" ~C.S.Lewis
27 października:
Razem z Samantą wstałyśmy dziś późno, bo w niedzielę nikomu raczej się nie spieszy. Koło południa nieoczekiwanie zadzwonił do mnie Kas i zapytał, czy nie wybiorę się z nim gdzieś. Oczywiście zawsze stara się zrobić wszystko, by nasze spotkania były warte zapamiętania, ale jakoś zawsze ma kłopot ze znalezieniem na nie miejsca. Dziś padło na jego dom, bo nie mieliśmy lepszego pomysłu.
Tak więc po południu powiedziałam kuzynce, że do niego idę. Nie protestowała. Ostatnio było między nami jakieś napięcie, ale widocznie zelżało. Sam jest troskliwa i naprawdę nie chcę się jej naprzykrzać.
Wracając do rzeczy- o szesnastej podjechał po mnie swoim samochodem. Gdy dojechaliśmy do niego, w środku czekała Nita. Właściwie nie czekała, po prostu jadła przed telewizorem. Przywitałam się z nią, a jako że jestem leniem, nie chce mi się opisywać naszego dialogu. Głównie dotyczył spraw szkolnych i ostatniego kółka dyskusyjnego, na którym huczało od plotek zgubienia się dziewczyn w lesie. Innymi słowy- nic szczególnego.
Dziwnie jest być na randce, gdy w tym samym domu, mniej-więcej piętro niżej, siedzi jedna z twoich najlepszych przyjaciółek, w dodatku siostra twojego chłopaka. Podejrzewam, że Kastiel czuł się z tym jeszcze bardziej nieswojo. Jednak po chwili Nita dyskretnie włożyła pod drzwi pokoju Kasa liścik, że idzie na- co podkreśliła- dłuuugi spacer. Taa, zbieg okoliczności. Yhym, na pewno jestem naiwna. Tak, Nita jest świetna.
Kastiel nie jest typem romantyka, więc pominę kilka momentów, gdy dzielnie starał się mówić coś, hmmm, romantycznego? Przydużo tego słowa. Jednak prawda jest taka- on nie jest gburem. Jak chce, potrafi być miły. Na swój sposób. Potem na szczęście dał sobie spokój z rozmową, spojrzał na mnie uroczo spod swojej grzywki, pochylił się, a jego wargi dotknęły moich i pozostały na nich. Jego usta były miękkie.
Kur dalej nie napiszę, bo nie wypada. To takie idiotyczne pisać o tym w dzienniku. Powiem tak ogólnie- większość wieczoru spędziłam u niego, długo rozmawialiśmy, zjedliśmy spaghetti, było sporo pocałunków, nic więcej. I czuję się głupio, że to opisuję w dzienniku, bo zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że Rozalia mi go wykradnie. To nawet nie prawdopodobieństwo, to pewne. Koniec na dziś.
28 października:
"Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić" ~Harlan Coben
2 listopada:
Nie chciało mi się ostatnio pisać, a skoro wszystko tutaj zależy ode mnie, darowałam sobie kilka dni. Tak po prostu. Dzisiaj było nudno, strasznie nudno. Cały dzień sprzątałam. Potem pogadałam chwilę z Sam, która była ciągle zamyślona. Wyglądała, jakby czegoś szukała. To naprawdę przykre. Przyjechała do mnie, by móc odpocząć od wszystkiego, co wydarzyło się w te wakacje, tymczasem ostatnio o niczym innym nie myśli. Wtedy sobie coś przypomniałam: liczba 513.
Wiele lat temu z kuzynkami wymyśliłyśmy tajny kod. Różne liczby oznaczały różne rzeczy. Jednak naszą ulubioną i najrzadziej używaną z braku potrzeby była właśnie 513. Gdy jednak musiałyśmy jej użyć, robiłyśmy to za każdym razem innym sposobem. Albo dawałyśmy sobie jakieś pojedyncze zadanie matematyczne, którego wynikiem była ta liczba. Albo pisałyśmy SMS-a o takiej treści.
Albo na 5:13 ustawiałyśmy budzik. Jak ja jakiś czas temu Samancie.
Byłam pewna, że zrozumie przekaz. Ona chyba jednak o tym zapomniała. Zapomniała tej zaszyfrowanej wiadomości, której treść brzmiała:
Jestem przy tobie. Pamiętaj. Zaufaj. Uwierz.
3 listopada:
Starałam się porozmawiać z nią o tym, jednak dzisiaj była w, jakby to ująć, dobrym humorze. Rano w szkole próbowałam do niej zagadać, ale zobaczyła kogoś na drugim końcu korytarza i wolnym krokiem podeszła do tej osoby. Nie wiem, co jej się stało. Jakby nagle się odmieniła. To do niej niepodobne. Krzyknęłam więc tylko:
- Sam! Słuchaj, chciałabym z tobą porozmawiać. Poczekasz na mnie przed ostatnią lekcją na dziedzińcu?
Tylko kiwnęła głową i zniknęła mi w tłumie.
Zgodnie z zapowiedzią znalazłam się o umówionej porze na miejscu. Jej jednak nigdzie nie dostrzegałam. Poczekałam jeszcze chwilę, po czym zrezygnowałam. Z nudów przeszłam się do ogrodu. Zauważyłam czyjeś włosy, potem usłyszałam śmiech. Gdy podeszłam bliżej źródła głosu, nikogo nie ujrzałam. Dziwne
4 listopada:
Zaczęłam dzień dość słabo. Nie wyspałam się, poszłam do szkoły głodna, dostałam uwagę za to, że przysnęłam na matmie, gdy pani Sakowska zawołała mnie do tablicy. Dzięki temu wpadłam na pomysł. Spróbuję przypomnieć kuzynce nasz tajny szyfr.
12 listopada:
Ona jest zajęta czym innym. Próbowałam wiele razy, nawet nastawiłam jej budzik na 5:13, niestety jedyne, co jej przyszło do głowy, to że lunatykuje. Na szczęście od kilku dni chodzi z uśmiechem. Zastanawia mnie tylko, co go wywołuje.
14 listopada:
Nie musiałam długo czekać, by się przekonać, ale nadal nie mogę uwierzyć!
[chwila pełna napięcia]
[dalsze oczekiwanie]
[zdenerwowanie, że nadal nie ujawniam]
Dobrze. A więc Sam przytulała się z Lysandrem!
Ojej! To takie słodkie! Może opiszę okoliczności:
Przechodziłam sobie dziedzińcem, postanowiłam zajrzeć do ogrodu. Wtedy usłyszałam za drzewem i krzakami kwiatów dwa głosy. To oczywiście byli oni. Siedzieli na ławce i się obejmowali. Ich rozmowa była mniej-więcej taka, zaczynając od Samanty:
-...przestać o tym myśleć...
Nie powinnaś się tak tym zamęczać- odparł spokojnie Lysander.
No wiem!- Jęknęła moja kuzynka- ale nie mogę przestać myśleć o tej polanie... No wiesz, już ci o niej opowiadałam... Mam wrażenie, że jest tam coś ważnego... Muszę się dowiedzieć, dlaczego to zrobiła.
- Wiem, ale nie powinnaś tego robić sama. W razie czego, zawsze ci pomogę- powiedział chłopak.

Sam spojrzała na niego (z nadzieją?) i położyła mu głowę na ramieniu.  
-Dzięki, Lys.
To naprawdę było urocze, chociaż jak teraz o tym myślę, powinnam bardziej uszanować ich prywatność. Głupio mi. Chyba to skreślę.
Ale zastanawia mnie też, co będzie dalej z tą polaną i bardzo chciałabym dowiedzieć się więcej o Ami. Zostawiam ten temat.
15 listopada:
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach" ~Maya Angelou
16 listopada:
"Gdy dziewczyna płacze, nie ma na świecie nikogo bardziej bezużytecznego niż chłopak" ~Alexandra Bracken
17 listopada:
Tego dnia także się zaskoczyłam, bo zadzwoniła ciocia. Zawołałam Sam.
- Ciociu Sally, Sami już tu idzie. Tak, wszystko u mnie dobrze. Tak No dobrze, do usłyszenia.
Kuzynka podeszła do telefonu. Była zdziwiona, że rodzice się odezwali, ale od początku sceptycznie nastawiła się na rozmowę. Często krzywiła się na zadawane pytania, na przykład na temat tego, jak się bawi albo czy wszystko w porządku. Jednak odpowiadała normalnym tonem. Nie dała po sobie poznać, że ma jakiekolwiek pretensje.
- Tak, mamo, pa- rozłączyła się.
- No, nareszcie jakieś wieści z domu, co?- zaczęłam.
- Nawet nie gadaj. Przypomnieli sobie o mnie. To chyba cud- przewróciła oczami.
Widziałam jednak, że jest nie tyle co zirytowana, a zawiedziona. Postanowiłam nie drążyć tematu, bo mogę tylko pogorszyć sytuację.
18 listopada:
Dziś lekcje były słabe. Mimo moich starań ciągle się rozpraszałam. Może to dlatego, że Kastiel rozrzucał po klasie różne listy. Mam na myśli coś takiego- podał do Lysandra siedzącego obok niego złożoną kartkę, na której było napisane NIE OTWIERAĆ. GROZI ŚMIERCIĄ”, a pod spodem PODAJ DO BYLE KOGO. I tak kartka krążyła po klasie, niektórzy próbowali ją otworzyć, ale skubany ją czymś zakleił. W końcu dotarła do mnie, wyjęłam mój scyzoryk (nie powiem, czemu go przy sobie noszę) i ją rozcięłam. A teraz ten charakterystyczny moment, kiedy ktoś się dowiaduje, że ta cała szopka była skierowana do niego. Bo w liście zaczynającym się słowami Hej, Lau było zaproszenie na randkę! Zapomniałam, że on wie o moim scyzoryku. Tylko skąd pewność, że nikt inny tego nie otworzy?
Nie ważne. Pomijając moje zaskoczenie i nieme pytania wszystkich wokoło lekcja minęła nudno. Jednak mam już plany na jutro.
19 listopada:
Kilka godzin po lekcjach wybrałam się z Kasem do kina. Nie wiem dokładnie o czym był film, ale cały czas się bałam. Wydaje mi się, że mój chłopak celowo wybrał horror, żeby mieć pretekst do obejmowania mnie i nie tylko. Tak, że niby taki obrońca zlęknionych. Jednak było bardzo miło. Gdy wychodziliśmy, któreś z nas niechcący strąciło colę i wszystko rozlało się na siedzenia. Czym prędzej uciekliśmy z miejsca wypadku, przewracając jeszcze pop corn. Nie mogłam przestać się śmiać.
- Masz dobry humor.- Powiedział, uśmiechając się słodko.
- Mam dobre towarzystwo.- Poprawiłam.
Pocałował mnie i poszliśmy wolnym krokiem do mojego domu. Niestety Kastiel musiał wracać, bo zadzwoniła Nita. Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale przewrócił oczami i się pożegnaliśmy.
Do końca dnia miałam uśmiech na twarzy.
22 listopada:
Tak, dawno nie pisałam o Rozalii. Ale przyjaciółka zdołała mi dziś o sobie przypomnieć. Zaproponowała, że możemy urządzić Andrzejki. Tak, Andrzejki. Fajnie. Jak ja dawno nie byłam na czymś takim! Niestety jeszcze nie wiemy, gdzie je urządzić. Roza proponowała swój dom, ale to nie ten klimat. U niej jest zbyt elegancko. I zbyt biało. Nita także uznała, że można by zorganizować imprezę u niej, ale Kas od razu zaprzeczył. Powiedział, że on nie ma zamiaru później niczego sprzątać. Jakby w ogóle kiedykolwiek to robił.
24 listopada:
A więc stanęło na tym, że Andrzejki będą u mnie. Sami nie ma nic przeciwko. I to chyba jeden z najkrótszych wpisów w dzienniku, ale nic więcej pisać nie trzeba.
25 listopada:
Obejrzałam dziś tak po prostu Shreka i jak zwykle bardzo rozbawił mnie jeden z moich ulubionych cytatów w wykonaniu jedynego w swoim rodzaju Osła:
"Dobra, ty zajmij się smokiem, ja biorę na siebie schody. Znajdę je, skubane, i skopię im poręcz tak, że nie będą wiedziały, którędy na górę, a co!"
26 listopada:
Czytałam dziś trochę o Einsteinie. Uwielbiam jego cytaty i dlatego zapiszę sobie kilka:
  • "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."
  • "Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie."
  • "Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić."
  • "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona."
  • "Logika zaprowadzi Cię z punku A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie."
  • "Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują."
  • "Jak to się dzieje, że nikt mnie nie rozumie, a wszyscy mnie uwielbiają?"
27 listopada:
Kochany Kubuś Puchatek:
  • "- Kubusiu, jak się pisze MIŁOŚĆ?
        - Prosiaczku, MIŁOŚĆ się nie pisze, MIŁOŚĆ się czuje."
  • "Kiedy zawołasz do króliczej norki: Hej, jest tam kto?, a głos z wnętrza odpowie: Nie!, to znaczy chyba, że nie jesteś mile widziany."
  • "Jeśli dożyjesz stu lat, to ja chce żyć sto lat minus jeden dzień, żebym nigdy nie musiał żyć bez ciebie.


~A.A.Milne
28 listopada:
Kocham te cytaty! Każdy wyraża to, co chciałabym przekazać. Nie wiem do końca komu, ale chyba właściwie źle sformułowałam to zdanie. Każdy z tych cytatów zawiera albo coś zabawnego i wartego zapamiętania, albo jakąś mądrość, z którą absolutnie się zgadzam.
A tak w ogóle- razem z Rozą i Sam byłyśmy dziś w sklepie. Kupiłyśmy mnóstwo serpentyn (uwielbiam się w nie zaplątywać xD) i kilka innych dekoracji. Przy okazji trochę materiału do uszycia jakichś ciekawych strojów. Rozalia obiecała się wszystkim zająć. Chociaż z kuzynką mamy wątpliwości, czy możemy jej dać wolną rękę. Znając ją i jej pomysły
29 listopada:
Dziś tylko z Samantą (bo Rozalia jest zajęta szyciem) poszłyśmy do sklepu po jakieś rekwizyty do wróżb i innych tego typu. Nie sądziłam, że impreza aż tyle nas wyniesie. Na szczęście wcześniej zrobiłam małą składkę i każdy przyłożył się mniej więcej po równo.
I dopiero dzisiaj zaczęłam się zastanawiać, jakie właściwie będą wróżby. I jak zorganizować to wszystko tak, żeby zabawy były i wspólne, i oddzielne dla chłopaków i dziewczyn. Dlatego poprosiłam Lysandra o pomoc. Obiecał, że coś wykombinuje. Na nim na pewno mogę polegać. Nie to, żebym miała jakieś wątpliwości względem Kasa.
30 listopada (przed imprezą):
Ciągle bałam się, co Roza wymyśli, ale stroje okazały się bardzo ładne. Nie chce mi się ich szczegółowo opisywać, napiszę tylko, że moja sukienka była dość krótka w kolorze zielonym, a Sam miała trochę dłuższą granatową. Nita uznała, że nie potrzebuje nowych ciuchów. Podobno gdy jej rodzice dowiedzieli się że, no, ona żyje, kupili jej mnóstwo ślicznych sukienek, których ona i tak nie ma okazji wkładać. A Roza powiedziała, że niedługo będzie ważniejsza okazja i wtedy, mając więcej czasu, uszyje coś znacznie lepszego. Nie wiem dokładnie, o czym mówiła. Ona jest nieprzewidywalna.
Potem poszłam do sklepu (tak, znowu) i kupiłam jedzenie. Sporo przekąsek, napoje, wszystko zdrowe /zero alkoholu, jasne/. Teoretycznie wszystko mam. Teraz tylko przygotować zabawy
30 listopada (po imprezie):
Powiem szczerze, że wyszło lepiej niż się spodziewałam. Najpierw przyszły dziewczyny. Mam na myśli Kim i Violettę, bo Roza i Nita już wcześniej wpadły nam pomóc. Gdy przyszli chłopcy, z uśmiechniętym Arminem na czele, Rozalia weszła na schody i z góry krzyknęła:
- Uwaga! Skoro wszystko gotowe, moim zdaniem możemy zaczynać Andrzejki!
Wtedy zgasły światła, a ktoś włączył muzykę. Pierwszą piosenką było Jumpstart. Świetna i bardzo skoczna. Wcześniej z dziewczynami ustaliłyśmy, że wróżby będą dopiero po jakimś czasie.
Tak więc minął jakiś czas i zawołałam wszystkich.
- Dla ślepych- tu stoi miska z wodą.- Zaczęłam.- wokół miski porozkładane są kartki z wypisanymi różnymi zawodami. Razem z Sam pisałyśmy takie, które teoretycznie moglibyście wykonywać wy. Czyli komuś może się trafić coś, co naprawdę mu się spodoba. Chodzi o to, że na wodę kładziemy świeczkę. Do której kartki komu podpłynie, taki zawód będzie wykonywał.
Alexy był pierwszy. Zrobił zdziwioną minę.
- Yyy, kto się szkoli na kominiarza?- Zażartował.
Zaczęliśmy się śmiać.
- No, niektóre wymyślałyśmy na poczekaniu- wyjaśniła Samanta.
I tak po kolei. Tylko Violetcie trafiło się coś, co do niej pasuje- malarka. Mi w sumie też. Jako ostania wzięłam udział w zabawie i trafiłam na kartkę z napisem
- Bezrobotna!- Zaśmiał się Kastiel.- No, to idealnie pasuje.
- Nie śmiej się, sprzątaczko- odparłam zgodnie z tym, co wcześniej sobie wywróżył.
I jak się można domyślić, wszyscy zaczęli się z niego nabijać. Lysander tylko się uśmiechał. A czerwonowłosy się zarumienił. To było takie urocze, że miałam ochotę go pocałować.
Potem laliśmy wosk przez świeczkę i ustawialiśmy po kolei buty. Czyj pierwszy dojdzie do drzwi, ten pierwszy weźmie ślub. Chłopaki odmówili udziału grze, bo Kastiel zrobił jakieś drinki, ale dziewczyny wzięły udział. I oczywiście wypadło na mnie. Tylko przelotnie spojrzałam na Kastiela, ale przypomniałam sobie sytuację z Natanielem. O, nie. Nie popsuje mi dzisiaj humoru. Później tylko się wygłupialiśmy. W międzyczasie ja i Kas się wymknęliśmy do mojego pokoju, ale raczej nie muszę pisać, co robiliśmy.


To tyle. Narka, Dzienniczku ;*



**********************************************************************************

To taki "rozdział specjalny" czyli znów dziennik Laury. Wcześniej tego nie planowałyśmy, ale postanowiłyśmy, że będziemy dodawać takie posty gdzieś co dziesięć rozdziałów. To tak na rozluźnienie atmosfery. 
A, i przepraszamy, że znowu tak późno- trochę nam się skomplikowało pisanie, ponieważ Niss wyjechała na miesiąc do rodziny w Szwajcarii... takie rzeczy utrudniają współpracę... (Nie można po prostu do siebie zadzwonić i nakrzyczeć, kiedy będzie rozdział i czy jeszcze tam coś trzeba sprawdzić itd.)
Pozdrowienia z Polski i Szwajcarii!

5 komentarzy:

  1. Miłych wakacji- bez różnicy gdzie. Słyszałam, że w Szwajcarii jest ostatnio wyjątkowo gorąco. Chociaż w Polsce też praży. Jak mi szkoda Laury, Sam, Nity i pozostałych, że u nich jest zimno. Trudno xD
    Rozdział świetny. Zresztą nie muszę tego pisać, zawsze wychodzą wam ciekawie. Fajnie, że rozdziały specjalne będą częściej. I zwykle rozdziały to było kilka dni, tym razem aż ponad miesiąc.

    I chciałabym wam pogratulować nominacji do LBA! To naprawdę sukces! Ale od początku byłam pewna, że będziecie miały mnóstwo sukcesów. No dobra, dobra, chciałabym już tylko napisać:
    Pozdrawiam,
    Ania xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym upałem. Cały dzień pływam lub się opalam xD
      [I już wiadomo, dlaczego rozdziały są spóźnione.]
      Bardzo dziękujemy za gratulacje ^^
      Pozdrawiamy,
      ~(Ray)Niss ;*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty, ponieważ był identyczny do powyższego. Prawdopodobnie błąd przy publikacji.

      Usuń
  3. Rozdział.. No co ja mogę powiedzieć? No po prostu świetny. Czekam na następne.
    No a tak przy okazji to zostałyście nominowane: http://nico-di-angelo-heros-z-obozu.blogspot.com/2015/07/lba.html. I tak przy okazji to zapraszam do siebie: http://nico-di-angelo-heros-z-obozu.blogspot.com/ No to tak jakbyście chciały.

    Z wyrazami uznania dla autorek Nika

    OdpowiedzUsuń