23 października:
Ostatnie
wydarzenia były... interesujące. Na przykład to:
-Ciocia z
wujkiem wcale nie dzwonili do Sami.
Ja zostanę ciocią!
-A Sam i Nita
zgubiły się w lesie.
Jednak chciałabym podkreślić, że między mną a Kasem jest
coraz lepiej. I gdybym wczoraj nie słyszała tego na własne uszy, w życiu bym nie
uwierzyła- on grał na gitarze
romantyczną piosenkę! Nie tak, że zaprosił mnie gdzieś i zrobił niespodziankę. Byłam u niego,
wyszłam na chwilę z jego pokoju
po jedzenie, a gdy wróciłam z kuchni z
przekąskami, udało mi się to podsłuchać! Oczywiście zaprzeczył, a mi nie
chciało się z nim sprzeczać, więc dałam sobie z tym
spokój i zaczęliśmy oglądać jakiś idiotyczny
horror. Ja jednak wiem swoje.
24 października:
Wyczytałam gdzieś, że pewien król prowadził dziennik.
Poczułam się zaszczycona, że robię to samo, co
znany władca. Jednak dowiedziałam się, że w dni, kiedy
nic się nie działo, pisał pod datą po prostu
"nic". Oczywiście jestem oryginalna i postanowiłam, że będę robiła coś bardziej twórczego-
umieszczała lubiany przeze mnie cytat. Więc proszę, bym go
nie zapomniała:
"Życie jest jak pudełko czekoladek- nigdy nie wiesz, co ci się trafi" ~Winston Groom
25 października:
"To, że milczę nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia" ~Jonathan Carroll
26 października:
"Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja" ~C.S.Lewis
27 października:
Razem z Samantą wstałyśmy dziś późno, bo w
niedzielę nikomu raczej się nie spieszy.
Koło południa
nieoczekiwanie zadzwonił do mnie Kas i zapytał, czy nie
wybiorę się z nim gdzieś. Oczywiście zawsze
stara się zrobić wszystko, by
nasze spotkania były warte zapamiętania, ale jakoś zawsze ma kłopot ze
znalezieniem na nie miejsca. Dziś padło na jego dom,
bo nie mieliśmy lepszego pomysłu.
Tak więc po południu powiedziałam kuzynce, że do niego idę. Nie
protestowała. Ostatnio było między nami jakieś napięcie, ale
widocznie zelżało. Sam jest
troskliwa i naprawdę nie chcę się jej naprzykrzać.
Wracając do rzeczy- o
szesnastej podjechał po mnie swoim samochodem. Gdy
dojechaliśmy do niego, w środku czekała Nita. Właściwie nie czekała, po prostu
jadła przed telewizorem. Przywitałam się z nią, a jako że jestem
leniem, nie chce mi się opisywać naszego
dialogu. Głównie dotyczył spraw
szkolnych i ostatniego kółka dyskusyjnego, na którym huczało od plotek
zgubienia się dziewczyn w lesie. Innymi słowy- nic szczególnego.
Dziwnie jest być na randce, gdy
w tym samym domu, mniej-więcej piętro niżej, siedzi
jedna z twoich najlepszych przyjaciółek, w dodatku
siostra twojego chłopaka. Podejrzewam, że Kastiel czuł się z tym jeszcze
bardziej nieswojo. Jednak po chwili Nita dyskretnie włożyła pod drzwi
pokoju Kasa liścik, że idzie na- co
podkreśliła- dłuuugi spacer. Taa,
zbieg okoliczności. Yhym, na pewno jestem naiwna.
Tak, Nita jest świetna.
Kastiel nie
jest typem romantyka, więc pominę kilka momentów, gdy dzielnie
starał się mówić coś, hmmm,
romantycznego? Przydużo tego słowa. Jednak
prawda jest taka- on nie jest gburem. Jak chce, potrafi być miły. Na swój sposób. Potem na
szczęście dał sobie spokój z rozmową, spojrzał na mnie uroczo
spod swojej grzywki, pochylił się, a jego wargi
dotknęły moich i pozostały na nich. Jego
usta były miękkie.
Kur… dalej nie
napiszę, bo nie wypada. To takie idiotyczne pisać o tym w
dzienniku. Powiem tak ogólnie- większość wieczoru spędziłam u niego, długo rozmawialiśmy, zjedliśmy spaghetti,
było sporo pocałunków, nic więcej. I czuję się głupio, że to opisuję w dzienniku,
bo zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że Rozalia mi go
wykradnie. To nawet nie prawdopodobieństwo, to pewne.
Koniec na dziś.
28 października:
"Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić" ~Harlan Coben
2 listopada:
Nie chciało mi się ostatnio pisać, a skoro
wszystko tutaj zależy ode mnie, darowałam sobie kilka
dni. Tak po prostu. Dzisiaj było nudno, strasznie nudno. Cały dzień sprzątałam. Potem
pogadałam chwilę z Sam, która była ciągle zamyślona. Wyglądała, jakby czegoś szukała. To naprawdę przykre.
Przyjechała do mnie, by móc odpocząć od
wszystkiego, co wydarzyło się w te wakacje,
tymczasem ostatnio o niczym innym nie myśli. Wtedy sobie
coś przypomniałam: liczba 513.
Wiele lat temu
z kuzynkami wymyśliłyśmy tajny kod. Różne liczby
oznaczały różne rzeczy.
Jednak naszą ulubioną i najrzadziej
używaną z braku
potrzeby była właśnie 513. Gdy
jednak musiałyśmy jej użyć, robiłyśmy to za każdym razem innym
sposobem. Albo dawałyśmy sobie jakieś pojedyncze
zadanie matematyczne, którego wynikiem była ta liczba.
Albo pisałyśmy SMS-a o
takiej treści.
Albo na 5:13
ustawiałyśmy budzik. Jak
ja jakiś czas temu Samancie.
Byłam pewna, że zrozumie
przekaz. Ona chyba jednak o tym zapomniała. Zapomniała tej
zaszyfrowanej wiadomości, której treść brzmiała:
„Jestem przy tobie. Pamiętaj. Zaufaj. Uwierz.”
3
listopada:
Starałam się porozmawiać z nią o tym, jednak
dzisiaj była w, jakby to ująć, dobrym
humorze. Rano w szkole próbowałam do niej
zagadać, ale zobaczyła kogoś na drugim końcu korytarza i
wolnym krokiem podeszła do tej osoby. Nie wiem, co jej się stało. Jakby nagle
się odmieniła. To do niej
niepodobne. Krzyknęłam więc tylko:
- Sam! Słuchaj, chciałabym z tobą porozmawiać. Poczekasz na
mnie przed ostatnią lekcją na dziedzińcu?
Tylko kiwnęła głową i zniknęła mi w tłumie.
Zgodnie z
zapowiedzią znalazłam się o umówionej porze na
miejscu. Jej jednak nigdzie nie dostrzegałam. Poczekałam jeszcze
chwilę, po czym zrezygnowałam. Z nudów przeszłam się do ogrodu.
Zauważyłam czyjeś włosy, potem usłyszałam śmiech. Gdy
podeszłam bliżej źródła głosu, nikogo nie
ujrzałam. Dziwne…
4
listopada:
Zaczęłam dzień dość słabo. Nie wyspałam się, poszłam do szkoły głodna, dostałam uwagę za to, że przysnęłam na matmie,
gdy pani Sakowska zawołała mnie do
tablicy. Dzięki temu wpadłam na pomysł. Spróbuję przypomnieć kuzynce nasz
tajny szyfr.
12
listopada:
Ona jest zajęta czym innym.
Próbowałam wiele razy,
nawet nastawiłam jej budzik na 5:13, niestety jedyne, co
jej przyszło do głowy, to że lunatykuje.
Na szczęście od kilku dni chodzi z uśmiechem.
Zastanawia mnie tylko, co go wywołuje.
14
listopada:
Nie musiałam długo czekać, by się przekonać, ale nadal nie
mogę uwierzyć!
[chwila pełna napięcia]
[dalsze
oczekiwanie]
[zdenerwowanie,
że nadal nie ujawniam]
Dobrze. A więc… Sam przytulała się z Lysandrem!
Ojej! To takie
słodkie! Może opiszę okoliczności:
Przechodziłam sobie
dziedzińcem, postanowiłam zajrzeć do ogrodu.
Wtedy usłyszałam za drzewem i
krzakami kwiatów dwa głosy. To oczywiście byli oni.
Siedzieli na ławce i się obejmowali.
Ich rozmowa była mniej-więcej taka,
zaczynając od Samanty:
- ...przestać o tym myśleć...
- Nie powinnaś się tak tym zamęczać-
odparł spokojnie Lysander.
- No wiem!- Jęknęła moja kuzynka- ale
nie mogę przestać myśleć o tej polanie... No wiesz, już ci o
niej opowiadałam... Mam wrażenie, że jest tam coś ważnego...
Muszę się dowiedzieć, dlaczego to zrobiła.
- Wiem, ale nie powinnaś tego robić
sama. W razie czego, zawsze ci pomogę- powiedział chłopak.
Sam spojrzała na niego (z nadzieją?)
i położyła mu głowę na ramieniu.
-Dzięki, Lys.
To naprawdę było urocze,
chociaż jak teraz o tym myślę, powinnam
bardziej uszanować ich prywatność. Głupio mi. Chyba
to skreślę.
Ale zastanawia
mnie też, co będzie dalej z tą polaną i bardzo chciałabym dowiedzieć się więcej o Ami.
Zostawiam ten temat.
15
listopada:
"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach" ~Maya Angelou
16
listopada:
"Gdy dziewczyna płacze, nie ma na świecie nikogo bardziej bezużytecznego niż chłopak" ~Alexandra Bracken
17
listopada:
Tego dnia także się zaskoczyłam, bo zadzwoniła ciocia. Zawołałam Sam.
- Ciociu Sally,
Sami już tu idzie. Tak, wszystko u mnie dobrze. Tak… No dobrze, do
usłyszenia.
Kuzynka podeszła do telefonu.
Była zdziwiona, że rodzice się odezwali, ale
od początku sceptycznie nastawiła się na rozmowę. Często krzywiła się na zadawane
pytania, na przykład na temat tego, jak się bawi albo czy
wszystko w porządku. Jednak odpowiadała normalnym
tonem. Nie dała po sobie poznać, że ma
jakiekolwiek pretensje.
- Tak, mamo, pa…- rozłączyła się.
- No, nareszcie
jakieś wieści z domu, co?-
zaczęłam.
- Nawet nie
gadaj. Przypomnieli sobie o mnie. To chyba cud- przewróciła oczami.
Widziałam jednak, że jest nie tyle
co zirytowana, a zawiedziona. Postanowiłam nie drążyć tematu, bo mogę tylko pogorszyć sytuację.
18
listopada:
Dziś lekcje były słabe. Mimo moich
starań ciągle się rozpraszałam. Może to dlatego, że Kastiel
rozrzucał po klasie różne listy. Mam
na myśli coś takiego- podał do Lysandra
siedzącego obok niego złożoną kartkę, na której było napisane „NIE OTWIERAĆ. GROZI ŚMIERCIĄ”, a pod spodem „PODAJ DO BYLE
KOGO”. I tak kartka krążyła po klasie,
niektórzy próbowali ją otworzyć, ale skubany ją czymś zakleił. W końcu dotarła do mnie, wyjęłam mój scyzoryk (nie
powiem, czemu go przy sobie noszę) i ją rozcięłam. A teraz ten
charakterystyczny moment, kiedy ktoś się dowiaduje, że ta cała szopka była skierowana do
niego. Bo w liście zaczynającym się słowami ‘Hej, Lau’ było zaproszenie
na randkę! Zapomniałam, że on wie o moim
scyzoryku. Tylko skąd pewność, że nikt inny
tego nie otworzy?
Nie ważne. Pomijając moje
zaskoczenie i nieme pytania wszystkich wokoło lekcja minęła nudno. Jednak
mam już plany na jutro.
19
listopada:
Kilka godzin po
lekcjach wybrałam się z Kasem do
kina. Nie wiem dokładnie o czym był film, ale cały czas się bałam. Wydaje mi
się, że mój chłopak celowo
wybrał horror, żeby mieć pretekst do
obejmowania mnie i nie tylko. Tak, że niby taki
obrońca zlęknionych.
Jednak było bardzo miło. Gdy
wychodziliśmy, któreś z nas niechcący strąciło colę i wszystko
rozlało się na siedzenia.
Czym prędzej uciekliśmy z miejsca
wypadku, przewracając jeszcze pop corn. Nie mogłam przestać się śmiać.
- Masz dobry
humor.- Powiedział, uśmiechając się słodko.
- Mam dobre
towarzystwo.- Poprawiłam.
Pocałował mnie i poszliśmy wolnym
krokiem do mojego domu. Niestety Kastiel musiał wracać, bo zadzwoniła Nita. Nie
wiem o co dokładnie chodziło, ale przewrócił oczami i się pożegnaliśmy.
Do końca dnia miałam uśmiech na
twarzy.
22
listopada:
Tak, dawno nie pisałam o Rozalii.
Ale przyjaciółka zdołała mi dziś o sobie
przypomnieć. Zaproponowała, że możemy urządzić Andrzejki.
Tak, Andrzejki. Fajnie. Jak ja dawno nie byłam na czymś takim!
Niestety jeszcze nie wiemy, gdzie je urządzić. Roza
proponowała swój dom, ale to
nie ten klimat. U niej jest zbyt elegancko. I zbyt biało. Nita także uznała, że można by
zorganizować imprezę u niej, ale
Kas od razu zaprzeczył. Powiedział, że on nie ma
zamiaru później niczego sprzątać. Jakby w ogóle kiedykolwiek
to robił.
24
listopada:
A więc stanęło na tym, że Andrzejki będą u mnie. Sami
nie ma nic przeciwko. I to chyba jeden z najkrótszych wpisów w dzienniku,
ale nic więcej pisać nie trzeba.
25
listopada:
Obejrzałam dziś tak po prostu Shreka i jak zwykle bardzo rozbawił mnie jeden z moich ulubionych cytatów w wykonaniu jedynego w swoim rodzaju Osła:
"Dobra, ty zajmij się smokiem, ja biorę na siebie schody. Znajdę je, skubane, i skopię im poręcz tak, że nie będą wiedziały, którędy na górę, a co!"
"Dobra, ty zajmij się smokiem, ja biorę na siebie schody. Znajdę je, skubane, i skopię im poręcz tak, że nie będą wiedziały, którędy na górę, a co!"
26
listopada:
Czytałam dziś trochę o Einsteinie. Uwielbiam jego cytaty i dlatego zapiszę sobie kilka:
- "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."
- "Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie."
- "Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić."
- "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona."
- "Logika zaprowadzi Cię z punku A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie."
- "Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują."
- "Jak to się dzieje, że nikt mnie nie rozumie, a wszyscy mnie uwielbiają?"
27
listopada:
Kochany Kubuś Puchatek:
- "- Kubusiu, jak się pisze MIŁOŚĆ?
- "Kiedy zawołasz do króliczej norki: Hej, jest tam kto?, a głos z wnętrza odpowie: Nie!, to znaczy chyba, że nie jesteś mile widziany."
- "Jeśli dożyjesz stu lat, to ja chce żyć sto lat minus jeden dzień, żebym nigdy nie musiał żyć bez ciebie.
~A.A.Milne
28
listopada:
Kocham te
cytaty! Każdy wyraża to, co chciałabym przekazać. Nie wiem do
końca komu, ale chyba właściwie źle sformułowałam to zdanie.
Każdy z tych cytatów zawiera albo
coś zabawnego i wartego zapamiętania, albo jakąś mądrość, z którą absolutnie się zgadzam.
A tak w ogóle- razem z Rozą i Sam byłyśmy dziś w sklepie.
Kupiłyśmy mnóstwo serpentyn
(uwielbiam się w nie zaplątywać xD) i kilka
innych dekoracji. Przy okazji trochę materiału do uszycia
jakichś ciekawych strojów. Rozalia
obiecała się wszystkim zająć. Chociaż z kuzynką mamy wątpliwości, czy możemy jej dać wolną rękę. Znając ją i jej pomysły…
29
listopada:
Dziś tylko z Samantą (bo Rozalia
jest zajęta szyciem) poszłyśmy do sklepu po
jakieś rekwizyty do wróżb i innych tego
typu. Nie sądziłam, że impreza aż tyle nas
wyniesie. Na szczęście wcześniej zrobiłam małą składkę i każdy przyłożył się mniej więcej po równo.
I dopiero
dzisiaj zaczęłam się zastanawiać, jakie właściwie będą wróżby. I jak
zorganizować to wszystko tak, żeby zabawy były i wspólne, i
oddzielne dla chłopaków i dziewczyn.
Dlatego poprosiłam Lysandra o pomoc. Obiecał, że coś wykombinuje.
Na nim na pewno mogę polegać. Nie to, żebym miała jakieś wątpliwości względem Kasa.
30
listopada (przed imprezą):
Ciągle bałam się, co Roza wymyśli, ale stroje
okazały się bardzo ładne. Nie chce
mi się ich szczegółowo opisywać, napiszę tylko, że moja sukienka
była dość krótka w kolorze
zielonym, a Sam miała trochę dłuższą granatową. Nita uznała, że nie
potrzebuje nowych ciuchów. Podobno gdy jej rodzice
dowiedzieli się że, no, ona żyje, kupili jej
mnóstwo ślicznych
sukienek, których ona i tak nie ma okazji wkładać. A Roza
powiedziała, że niedługo będzie ważniejsza okazja
i wtedy, mając więcej czasu,
uszyje coś znacznie lepszego. Nie wiem dokładnie, o czym mówiła. Ona jest
nieprzewidywalna.
Potem poszłam do sklepu
(tak, znowu) i kupiłam jedzenie. Sporo przekąsek, napoje,
wszystko zdrowe… /zero alkoholu, jasne/. Teoretycznie
wszystko mam. Teraz tylko przygotować zabawy…
30
listopada (po imprezie):
Powiem szczerze,
że wyszło lepiej niż się spodziewałam. Najpierw
przyszły dziewczyny. Mam na myśli Kim i
Violettę, bo Roza i Nita już wcześniej wpadły nam pomóc. Gdy przyszli
chłopcy, z uśmiechniętym Arminem na
czele, Rozalia weszła na schody i z góry krzyknęła:
- Uwaga! Skoro
wszystko gotowe, moim zdaniem możemy zaczynać Andrzejki!
Wtedy zgasły światła, a ktoś włączył muzykę. Pierwszą piosenką było Jumpstart. Świetna i bardzo
skoczna. Wcześniej z dziewczynami ustaliłyśmy, że wróżby będą dopiero po
jakimś czasie.
Tak więc minął „jakiś czas” i zawołałam wszystkich.
- Dla ślepych- tu stoi
miska z wodą.- Zaczęłam.- wokół miski porozkładane są kartki z
wypisanymi różnymi zawodami. Razem z Sam pisałyśmy takie, które teoretycznie
moglibyście wykonywać wy. Czyli komuś może się trafić coś, co naprawdę mu się spodoba.
Chodzi o to, że na wodę kładziemy świeczkę. Do której kartki komu
podpłynie, taki zawód będzie wykonywał.
Alexy był pierwszy. Zrobił zdziwioną minę.
- Yyy, kto się szkoli na
kominiarza?- Zażartował.
Zaczęliśmy się śmiać.
- No, niektóre wymyślałyśmy na
poczekaniu- wyjaśniła Samanta.
I tak po kolei.
Tylko Violetcie trafiło się coś, co do niej
pasuje- malarka. Mi w sumie też. Jako ostania wzięłam udział w zabawie i
trafiłam na kartkę z napisem…
- Bezrobotna!-
Zaśmiał się Kastiel.- No, to
idealnie pasuje.
- Nie śmiej się, sprzątaczko- odparłam zgodnie z
tym, co wcześniej sobie wywróżył.
I jak się można domyślić, wszyscy zaczęli się z niego nabijać. Lysander
tylko się uśmiechał. A czerwonowłosy się zarumienił. To było takie urocze,
że miałam ochotę go pocałować.
Potem laliśmy wosk przez świeczkę i ustawialiśmy po kolei
buty. Czyj pierwszy dojdzie do drzwi, ten pierwszy weźmie ślub. Chłopaki odmówili udziału grze, bo
Kastiel zrobił jakieś drinki, ale
dziewczyny wzięły udział. I oczywiście wypadło na mnie.
Tylko przelotnie spojrzałam na Kastiela, ale przypomniałam sobie
sytuację z Natanielem. O, nie. Nie popsuje mi dzisiaj
humoru. Później tylko się wygłupialiśmy. W międzyczasie ja i
Kas się wymknęliśmy do mojego
pokoju, ale raczej nie muszę pisać, co robiliśmy.
To tyle. Narka,
Dzienniczku ;*
**********************************************************************************
To taki "rozdział specjalny" czyli znów dziennik Laury. Wcześniej tego nie planowałyśmy, ale postanowiłyśmy, że będziemy dodawać takie posty gdzieś co dziesięć rozdziałów. To tak na rozluźnienie atmosfery.
A, i przepraszamy, że znowu tak późno- trochę nam się skomplikowało pisanie, ponieważ Niss wyjechała na miesiąc do rodziny w Szwajcarii... takie rzeczy utrudniają współpracę... (Nie można po prostu do siebie zadzwonić i nakrzyczeć, kiedy będzie rozdział i czy jeszcze tam coś trzeba sprawdzić itd.)
Pozdrowienia z Polski i Szwajcarii!
Miłych wakacji- bez różnicy gdzie. Słyszałam, że w Szwajcarii jest ostatnio wyjątkowo gorąco. Chociaż w Polsce też praży. Jak mi szkoda Laury, Sam, Nity i pozostałych, że u nich jest zimno. Trudno xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Zresztą nie muszę tego pisać, zawsze wychodzą wam ciekawie. Fajnie, że rozdziały specjalne będą częściej. I zwykle rozdziały to było kilka dni, tym razem aż ponad miesiąc.
I chciałabym wam pogratulować nominacji do LBA! To naprawdę sukces! Ale od początku byłam pewna, że będziecie miały mnóstwo sukcesów. No dobra, dobra, chciałabym już tylko napisać:
Pozdrawiam,
Ania xD
Masz rację z tym upałem. Cały dzień pływam lub się opalam xD
Usuń[I już wiadomo, dlaczego rozdziały są spóźnione.]
Bardzo dziękujemy za gratulacje ^^
Pozdrawiamy,
~(Ray)Niss ;*
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty, ponieważ był identyczny do powyższego. Prawdopodobnie błąd przy publikacji.
UsuńRozdział.. No co ja mogę powiedzieć? No po prostu świetny. Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńNo a tak przy okazji to zostałyście nominowane: http://nico-di-angelo-heros-z-obozu.blogspot.com/2015/07/lba.html. I tak przy okazji to zapraszam do siebie: http://nico-di-angelo-heros-z-obozu.blogspot.com/ No to tak jakbyście chciały.
Z wyrazami uznania dla autorek Nika