poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 8: "Kto pierwszy będzie łysy?" ~Nita~

     Genialny teledysk i świetna piosenka ^^ To nie jest pierwsza wersja tego utworu, ale zdecydowanie najpopularniejsza. Przed państwem... --->   Girls Just Want To Have Fun <3
 A Nita psuje optymistyczny nastrój...

Nienawidzę poniedziałków.
Jestem w stanie wymienić kilka powodów:
1. W poniedziałek zaczyna się szkoła.
2. W poniedziałek mój brat życzy sobie wykwintne obiady.
3. W poniedziałek muszę sprzątać po weekendowych spotkaniach Kastiela z kumplami.
4. W poniedziałek mam najnudniejsze lekcje.
5. Słowo poniedziałek brzmi brzydko i jest za długie.
Niestety jak na złość poniedziałki przychodzą zawsze co siedem dni.
Poskarżyłam się z tego bratu, a on tylko:
- Takie życie!
- I gdzie jest niby sprawiedliwość?- Zapytałam z irytacją.
- Nie wiem. Co dziś na obiad?
Wyszłam z salonu. Jedzenie będzie po szkole, niech on się wreszcie przymknie... Poszłam do swojego pokoju po plecak. Przez to wszystko, co wczoraj opowiedziała mi przez telefon Sam, zapomniałam odrobić lekcji. Trudno, zdarza się. Chociaż ostatnio faktycznie zaczęłam olewać szkołę. Upodabniam się do brata. Aż mi przeszły ciarki.
Za dziesięć minut lekcje. Zeszłam na dół i wraz z Kastielem pojechaliśmy jego samochodem. Pod szkołą zauważyłam Samantę. Szła ze spuszczoną głową wzdłuż ściany budynku. Jak mi jej szkoda... Chociaż pewnie nie życzy sobie teraz towarzystwa.
Wtedy podbiegła do mnie Kim. Była wyjątkowo uśmiechnięta.
- Hej Nita! Słuchaj, chcesz przyjść na imprezę? Miała być w weekend, ale nastąpiła mała zmiana planów. Otóż, przyjechała moja kuzynka Lizzie. Normalnie musisz ją poznać! Do rzeczy. Jutro ma urodziny i chciałabym zorganizować dla niej niespodziankę. Zaproponowałam jej wczoraj, że pójdziemy do jakiegoś klubu, żeby je świętować. Jednak nie wie, że będzie więcej gości. Jakbyś miała czas i ochotę, byłabym bardzo wdzięczna.
Była taka radosna, że jej nastrój udzielił się także mnie.
- Bardzo chętnie. Kiedy i gdzie dokładnie?
- W tym samym klubie, co karaoke, około godziny dwudziestej.- Odparła.- Pomożesz mi zaprosić resztę dziewczyn? Chciałabym już wiedzieć, ile osób może przyjść.
- Nie ma sprawy. A co Lizzie lubi? Co jej kupić w prezencie?
- Kocha sport i różnego rodzaju rozrywki. Też się zastanawiałam nad tym, co jej kupić, ale doszłam do wniosku, że fajna będzie jakaś bluzka albo nawet piłka. Nie wiem, sama zdecyduj. Dobra, narka!
- Do zobaczenia!
Poszłam do budynku. Po drodze natknęłam się na Violettę i Iris. Żadna nie mogła jutro iść na zabawę, ale obiecały, że przyjdą się przywitać z Lizzie. Melania odmówiła. Rozalia od razu się zgodziła i powiedziała, że postara się namówić Laurę, której nie ma dzisiaj w szkole. Samanty nie pytałam. Po pierwsze- ciągle wszystkich unika. Po drugie- na pewno by się nie zgodziła. Nie teraz, gdy dowiedziała się o Ami. Przyjdą jeszcze Klementyna, Peggy i taka Elena, kumpelka Kim.
Nie było tak źle. Pani Sakowska, nauczycielka matematyki, upomniała mnie tylko, żebym bardziej przykładała się do nauki, bo mam talent. Jasne... Przynajmniej żadnej uwagi za brak pracy domowej.
Spotkałam Kim po lekcjach i powiedziałam, które dziewczyny mogą przyjść.
- Czyli będzie nas siedem, nie licząc Lau. To i tak dużo. Wielkie dzięki, Nita!- Ucieszyła się i przybiła mi piątkę.
- Nie ma za co. Do jutra!
Wróciłam na pieszo, bo Kastiela gdzieś wcięło. Normalnie bym pomyślała, że jest z Laurą, ale skoro ona jest nieobecna, to nie mam pojęcia.
A teraz uroki poniedziałków, czyli gotowanie dla praktycznie wszystkożernego niedźwiedzia. Mam problem. On się nigdy nie najada. Właśnie kończyłam robić schabowe, gdy brat wszedł do domu.
- Wiesz co z Laurą? Nie odbiera telefonu.- Powiedział markotnie.s
- Tak, podobno się rozchorowała. Nie dzwoń więcej, bo pewnie śpi.- Nie ma to jak improwizacja.
Wziął talerz i poszedł do swojego pokoju. Zrobiłam to samo. Gdy zjadłam, zajrzałam na laptopa. Skai do mnie napisała.
Temat wiadomości brzmiał: Nie uwierzysz!

Trochę głupio się przyznać, ale Mike wcale nie jest taki zły. Miło się z nim gada na nudnych lekcjach. Na godzinie wychowawczej wymyślił śmieszną grę. Gdy nasza pani poszła na chwilę do dyrki, zawołał wszystkich do swojej ławki w środkowym rzędzie. Usiedliśmy wokoło, a on wyjął nożyczki. Dziewczyny się zaciekawiły. Powiedział, że zakręci nimi jak butelką, i na kogo ostrze wypadnie trzy razy, ten obcina sobie trochę włosów. Gdybyś zobaczyła wtedy minę takiej głupiej Sofii! Złapała się za swoje złote pukle i zrobiła wielkie oczy, a wszyscy zaczęli się z niej śmiać! Bawiliśmy się całą lekcję, bo nauczycielka nie wróciła. Obcięłam sobie włosy dwa razy, najmniej ze wszystkich! Sofia nie chciała tego zrobić, ale bała się odmówić Mike’owi, bo się w nim podkochuje. Każdy to robił w jakimś niewidocznym miejscu, skracał lekko niewielkie pasmo włosów, ale ta idiotka, chcąc mu zaimponować, obcięła zdecydowanie za dużo! Wyglądała potem, jakby miała z lewej strony gniazdo! Ale było śmiechu :D Potem wszyscy zaczęli pytać, jak ta gra będzie się nazywała, a Mike krzyknął “Kto pierwszy będzie łysy”*! Nawet sobie nie dasz rady wyobrazić, jak komicznie wyglądało, gdy połowa klasy na oczach dwóch nauczycielek zaczęła tarzać się ze śmiechu po korytarzu!
Mam nadzieję, że u Ciebie jest równie zabawnie jak u mnie. Pozdrawiam, Skai ;-)
PS. Powodzenia z Arminem!

Skai jest urocza. A ta zabawa genialna. Czy mi się wydaje, czy nada się dla naszej klasy? Taa, już się obawiam tego ironicznego uśmieszku Kastiela. Odpisałam jej szybko, po czym wzięłam się za lekcje. Głowę jednak zaprzątało mi ostatnie zdanie- “Powodzenia z Arminem!”. Żeby niby jak? Wystarczyło, że raz napiszę Skai o tym, że byłam u niego w odwiedzinach, a ona już wymyśla jakieś dziwne historie. 
Jednak dzieci to dzieci. Mają bujną wyobraźnię.
Skończyłam matematykę i zadzwoniłam do Laury. Faktycznie nie odbierała. Usiadłam z laptopem na łóżku i zrobiłam jedyną rzecz, na jaką miałam teraz ochotę- zaczęłam grać w The Sims 3. Ostatnio kupiłam też czwórkę, ale bardzo lubię rodzinę Person i ich dom, dlatego poświęcam im dużo czasu.
Zabawne, Mroczny Kosiarz.
Znacznie mniej zabawne, stoi na mojej parceli.
Zdecydowanie nie zabawne, przyszedł po moją ulubioną Simkę.
Wyłączyłam grę bez zapisywania.
Zapamiętaj: nie zmieniaj więcej kapusty w złoto za pomocą Kamienia Filozoficznego.
***
Następnego dnia zastanawiałam się, co kupić Lizzie na urodziny. Lubię być oryginalna, a tu mam trochę problem- nie znam jej. Skoro lubi sport i rozrywkę, najlepsze będzie coś, co połączy te dwa.
W szkole było ciekawie. Dowiedziałam się, że Nataniel wyjechał. I że lubi koty. 
- Koty… słabo. Psy są tysiąc razy lepsze.- Odezwała się Kim na przerwie.
- A masz psa?- Zapytała z przekąsem Melania.
- Nie, ja nie mam.
- To się zamknij. Koty są zdecydowanie mądrzejsze- powiedziała dumnie.- A ty, Rozalia? Co sądzisz?
- Nie wiem. Nie mam zwierząt i raczej nie planuję mieć. Ale gdybym już miała wybierać, to białą suczkę.
- Dwa do jednego. Grasz dalej?- Spytała Kim.
- Nie ciesz się. Nita, a ty co uważasz?
- Hmmm… Koty…
Melania uśmiechnęła się.
- Koty są niezbyt ciekawe- dodałam.- Są wścibskie, trochę brzydkie i niewierne. Niszczą meble. Poza tym strasznie drapią. Niech włada nimi tylko i wyłącznie przerażający Mroczny Kociarz Nataniel.
Dziewczyna zrobiła urażoną minę, po czym odwróciła się na pięcie i poszła w stronę pokoju gospodarzy.
- Mroczny Kociarz, niezłe…
- Chociaż psy są za głośne i za mało dyskretne. Gdybym miała kupować zwierzątko, wzięłabym jakiegoś robaka. Najmniej przy nich roboty. I mogłabym straszyć Amber.
Rozalia się wzdrygnęła. Za to Kim załapała.
- Może tak patyczak? Albo lepiej, pająk!
- To ja idę do zoologicznego!- Krzyknęłam, po czym przybiłam Kim żółwika.
- Dajcie spokój- powiedziała cicho Roza. Wyglądała, jakby miała zwymiotować.
***
W końcu się zdecydowałam. Wzięłam dla Lizzie ładną, niebieską sportową opaskę na głowę. Powinna jej się spodobać. Nie mogę się doczekać, żeby ją poznać. Ciekawe, jak wygląda. Jednak impreza dopiero za trzy godziny. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać ciuchów. Mój wzrok spoczął na czarnych rurkach. Dobrałam do nich złoty top z dekoltem i naszyjnik z ażurową bransoletką w tym samym kolorze. Pójdę w moich czarnych botkach na słupku.
W sumie zostało jeszcze sporo czasu. Udałam się więc do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę. Usiadłam przed telewizorem. Po godzinie znudziło mi się patrzenie, jak jakaś nadęta dziunia mruga oczami przed chłopcami, więc poszłam do łazienki zrobić makijaż. Nie szalałam, bo, bądź co bądź, jest to zabawa urodzinowa z udziałem samych dziewczyn. Co ja gadam? Nawet jakby byli faceci, nie zrobiłabym jakiegoś specjalnego makijażu. I dlaczego mam wątpliwości?
O 19:45 wyszłam z domu. Punkt dwudziesta znalazłam się w klubie, w którym zabawa trwała na całego.
- Nita! To moja kuzynka- Kim wskazała na rozbawioną dziewczynę stojącą za nią.
Pierwsza reakcja- “Wow”! Jaka ona piękna. Nastolatka o brązowej skórze, genialnym afro i wręcz czarnych oczach stanęła tuż przede mną. Podała mi rękę.
- Hej, jestem Lizzie, ale mów mi Liz.- Powiedziała z wyraźnym zagranicznym akcentem.- Mieszkam w Portugalii.
- Cześć, jestem Nita. Miło cię wreszcie poznać. Twoje włosy są cudowne! Zawsze chciałam takie mieć.
- Dzięki!
- Czekaj, to dla ciebie. Prezent urodzinowy.- Dałam jej opaskę, a dziewczyna zrobiła rozradowaną minę.
Od razu przymierzyła i stwierdziła, że jest świetna.
Gdy pobiegła do pozostałych zaproszonych stojących przy barze, zapytałam Kim:
- To nie miała być impreza-niespodzianka?
- Miała, ale Liz usłyszała, jak rozmawiam przez telefon z Peggy i domyśliła się, że będą inni goście. Trudno, uznajmy, że wszystko jest zgodnie z planem.
O dziwo Laura też przyszła, jak to powiedziała, “żeby się odstresować”. Jednak nigdzie nie widziałam Rozalii. Wtedy jak na zawołanie przyjaciółka wbiegła do klubu z oburzeniem na twarzy.
- Co się stało? Czemu masz taką minę?- Pytały wszystkie po kolei.
- Razem z Lysandrem i Violettą poszłam do Sam…
- Po co?- Wtrąciła Laura. Pewnie wiedziała, że jej kuzynka nie chce towarzystwa.
- Żeby ją pocieszyć! A ona od progu na mnie nakrzyczała! Tylko na mnie… A ja niestety wiem, dlaczego.
Zaczęły się pytania. Rozalia nie odpowiadała, skąd wie. Ja jednak rozumiałam. Ona także ukrywała samobójstwo Ami przed Sam.
- Na szczęście pozostałych wpuściła. Jak mogłam być taka głupia? Oczywiście, że się gniewa- dokończyła.
- Zapomnij o tym teraz. Jest impreza, powinnyśmy się bawić- namawiała ją Elena, która jest także dobrą znajomą Rozy.
W końcu dała sobie z tym spokój i dołączyła do reszty.
Zabawa się rozkręcała. Najpierw martwiłam się o to, czy zdążę jutro do szkoły, ale potem trochę wypiłam i przestało mnie obchodzić cokolwiek z wyjątkiem imprezy. Tańczyłyśmy przez kilka godzin. Koło północy oprzytomniałam, zdając sobie sprawę z tego, że Kastiel nie wie, gdzie jestem. O kurczę. Mam przerąbane…
***
Czekał w salonie. Był przejęty. 
- Gdzie ty byłaś?! Cały dzień poza domem, nic mi nie mówisz, a w dodatku wracasz w takim stanie! Nita, odpowiedz!
Może i zachowywał się jak nadopiekuńcza matka, ale to było wzruszające. 
- Przepraszam. Kastiel, naprawdę mi przykro. Zapomniałam ci powiedzieć, że idę na imprezę urodzinową kuzynki Kim, Lizzie. Było kilka dziewczyn z klasy, na przykład Rozalia- spowiadam mu się jak ojcu.
- Przestań, nie jestem żadnym specjalistą od problemów psychicznej młodzieży. Po prostu się ogarnij i idź do siebie.- Czar prysł.- Ale… następnym razem tak nie rób- dodał.
Jak uroczo. Martwi się o mnie.
- Dobrze, tatuśku- zażartowałam.
- Bo jeszcze dam ci karę…
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i od razu rzuciłam się na łóżko w pokoju.
***
Rano miałam kaca. Więc nie poszłam do szkoły. Pół dnia przeleżałam ledwo żywa. Jakie to szczęście, że w domu nie ma rodziców.
Koło piętnastej zadzwonił Armin. Powiedział, że za godzinę po mnie przyjdzie, żebyśmy wyszli gdzieś na miasto. Zapytał, dlaczego mnie nie ma w szkole, a gdy mu opowiedziałam całą sytuację, był zawiedziony. Że nikt go nie zaprosił. Czasem jest po prostu przekomiczny.
Szybko się wyszykowałam i zjadłam płatki z mlekiem. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Stali tam Kim, Roza i Armin.
- Będzie nas więcej?
- Na mnie nie patrz. Same się wprosiły- odpowiedział chłopak z uśmiechem.
- Trzeba was pilnować- dodała Rozalia.
Że co?
Poszliśmy do kawiarenki niedaleko. Zamówiliśmy po filiżance kawy, po czym Armin oświadczył, że jest głodny.
- Przecież stoi tu automat z jedzeniem. Weź coś sobie kup- rzekła Kim.
Podeszliśmy wszyscy i chłopak wrzucił złotówkę i dwudziestogroszówkę. Jest tu jakiś mechanizm który sprawia, że jeśli od razu nie wciśniesz tego, co chcesz, oddadzą monetę. My się za długo zastanawialiśmy i tak się właśnie stało. Lecz ku naszemu zdumieniu nie wypadło 1.20 zł., tylko 1.50 zł. Armin zaczął się cieszyć jak dziecko. Tym razem wrzucił dwie 20-groszówki. Wypadły dwie 50-groszówki.
- Co się z tym dzieje? Nieważne, przynajmniej legalnie zarabiam!- Śmiał się.
- Nie jestem pewna, czy to całkowicie legalne. Ty chyba okradasz automat z jedzeniem- stwierdziłam.
- Jestem tylko niezdecydowanym klientem. Pieniądze same wypadają. O, patrz!
Właśnie włożył 1 zł, a wypadło aż pięć. Nie wytrzymałam i także zaczęłam się śmiać. Dziewczyny dołączyły. Po chwili wszyscy się pchaliśmy do zarobienia, a ludzie na mieście się oglądali. Nie nasza wina. To takie genialne! 
- Cicho, to chyba ochroniarz!- Szepnęłam z naciskiem.
Schowaliśmy pieniądze do kieszeni i udawaliśmy, że nie możemy się zdecydować. Poszliśmy z powrotem do kawiarenki. Po podliczeniu monet okazało się, że każdy zarobił przynajmniej pięć złotych. Armin pobił wszelkie rekordy, bo aż 12.20 zł.
- Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć!- uznała Kim.
- Zdecydowanie!- Zgodziła się Roza.
Wystarczyło tylko spojrzeć na rozweselonego Armina, żeby poznać jego decyzję. Ciekawe, czy banknoty też działają w ten sposób…
***
Opowiedziałam o tym zdarzeniu bratu, który zawsze był za chodzeniem na łatwiznę.
- Moja krew- ucieszył się.
- Zastanawiałeś się kiedyś, które z nas jest starsze? Może to moja krew?
- To oczywiste, że ja. Pierworodne dziecko zawsze jest lepiej zbudowane i piękniejsze. W moim przypadku przystojniejsze. Nieistotne.
Śmieszne.
- A dla mnie jednak istotne. Może jestem starsza i to ja mogę tobą rządzić? Byłoby wręcz cudownie!
Nie odpowiedział. Chciałabym zobaczyć jego minę gdyby się okazało, że jest młodszy.
Poszłam do swojego pokoju i usiadłam przy biurku. W tym momencie usłyszałam telefon. Ktoś wysłał mi SMS-a. 
Czekam w parku. Bądź o 18:00.
Numer prywatny. Ciekawe, kto to może być. Mam się znaleźć na miejscu za pół godziny. Nie byłam do końca pewna, czy powinnam iść, więc zadzwoniłam do Laury.
- Nita, a jeśli to jakaś pułapka? Lepiej zostań w domu. Ktoś może cię zaatakować- stwierdziła.
- O to się nie martw. Potrafię położyć na ziemię każdego, może oprócz mojego brata. On jest chyba ze stali. Tylko chciałam zapytać, czy coś o tym wiesz. Może to Samanta? Albo któraś z dziewczyn?- Zapytałam.
- Nie, Sami nie. Od pół godziny modli się nad obiadem. Ostatnio straciła apetyt, martwię się. Chociaż ją rozumiem. To wszystko jest przytłaczające.
- Trudno, dzięki. Do zobaczenia- rozłączyłam się.
***
W parku było zimno. Przespacerowałam się ścieżką koło najwyższego drzewa. Nie widziałam nikogo. Zaczęłam się zastanawiać, czy to jakaś zasadzka. A może po prostu zwykły żart? Przeszłam w zamyśleniu obok muru, gdy nagle usłyszałam jakiś szelest. Nie zdążyłam się nawet odwrócić, gdy ktoś rzucił się na mnie i przytulił.
- Nita, skarbie, cudnie dziś wyglądasz!- Krzyknęła dziewczyna.
Nie ogarnęłam, co się stało.
Odwróciłam się gwałtownie. Przede mną stała nastolatka ze złotymi włosami.
- Amber?! Odbiło ci?!- Zdenerwowałam się.
- Cicho, mam do ciebie prośbę. Możesz sprawić, że Kastiel mnie polubi?
- Że jak? Słuchaj, tak szczerze, on mało kogo lubi.
- Proszę!- Błagała.
To coś nowego. Ciekawe…
- Mam warunki.
- Dobrze, byle nie zbyt skomplikowane. Chodzi o to, że ja przecież jestem taka cudowna, a ta Laura… szkoda gadać.
- A więc: masz się odczepić od wszystkich moich znajomych. To po pierwsze. Po drugie- będę dawała ci tylko pojedyncze rady. Po trzecie- jeśli chcesz, by mój brat cię polubił, będziesz musiała się trochę poświęcić zadaniu. To nie takie hop-siup. Jesteś w stanie?
- Oczywiście, dla mnie to wszystko pikuś. A więc rada numer jeden?- Zapytała.
- Kastiel lubi wyluzowane dziewczyny. Przede wszystkim takie, które chodzą w dresie- uznałam.
- A Laura? Co on w niej widzi? Przecież nie chodzi w dresie- powiedziała z pretensją.
- Ona jest idealna sama w sobie. Czyżbyś miała wątpliwości?
- Okej, okej. Dziękuję, słoneczko! Wiedziałam, że można na ciebie liczyć!
I znowu mnie przytuliła. Jest ohydna, dziecinna i potwornie naiwna. To chyba u nich rodzinne. Pobiegła w stronę bramy, a ja powolnym krokiem udałam się w przeciwnym kierunku przez dziurę w płocie.
Nie mogę się doczekać miny Kastiela, gdy ją jutro zobaczy.

**********************************************************************************
*Gra “Kto pierwszy będzie łysy” została wymyślona przez naszego kolegę z klasy, Marcela (któremu NIE dedykujemy tego rozdziału xD). Nie pytałyśmy o zgodę na publikację. Zamieściłyśmy zabawę bez jego wiedzy i zgody. Prawa autorskie… nie znamy takiego pojęcia.
Pozdrawiamy,
~RayNiss ;*

4 komentarze:

  1. Świetny!
    Bardzo miło się czytało. Większość momentów była tak zabawna, że ciągle się uśmiechałam. Ja także nienawidzę poniedziałków. I nic nie szkodzi, że wstawiłyście w poniedziałek, jak ktoś jest chory, powinien wypoczywać.
    Tytuł mnie rozwalił. Od razu wiedziałam, że rozdział będzie bardzo ciekawy i na luzie. Zauważyłam w tym rozdziale dużo Kim. Widać, że dobrze dogaduje się z Nitą. A Lizzie jest genialna!
    "Kto pierwszy będzie łysy?"- epickie! Skai jest zabawna. Tak samo ten Mike. Ale taka prośba- pozdrówcie Waszego kolegę Marcela, okej? Coś czuję, że ta zabawa spodoba się też moim znajomym.
    Wymienię teraz rzeczy, które mi się podobały:
    - gra w Simsy ;)
    - rozmowa o zwierzętach
    - to, że Kastiel się martwi o siostrę
    - impreza
    - akcja z automatem xD
    - i oczywiście żart Nity względem Amber.
    Też nie mogę doczekać się miny Kastiela.

    I nie komentowałam, bo zwyczajnie nie miałam czasu, nie chciało mi się. W końcu pomyślałam, że to tylko parę minut. I proszę :)

    A dlaczego nie dałyście piosenki? Oczywiście rozumiem, że prosiłam o "od czasu do czasu" i to miłe, że wstawiacie co rozdział.Tak tylko sobie pytam.

    Ale to chyba tyle. Pozdrawiam i życzę weny,
    Ania xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy!
    Twoje komentarze zawsze bardzo nas motywują :D
    Z piosenką był problem. Nie mogłyśmy znaleźć żadnej, która pasowałaby do sytuacji. Ale tak nagle i niespodziewanie trafiłyśmy na pewien utwór. Dosyć stary i na pewno przez większość kojarzony. Nie do końca wiemy, czy wstawiać pod poprzednim rozdziałem, ale tak chyba będzie najlepiej :-) Więc śmiało tam zajrzyj.
    ~RayNiss

    PS. Pozdrowimy naszego kolegę, już to postanowiłyśmy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny rozdział!
      Następny wstawiacie dziś, czy jutro?
      Pozdrawiam ;)

      PS:. Ode mnie też pozdrówcie Waszego kolegę Marcela ^^

      Usuń